Mamy kolejny bunt! Bunt jedzeniowy rzecz jasna. Nic dzieciakowi nie pasuje! Matka musi ostatnio wykazywać się niesamowitym sprytem i fantazją kulinarną, co w przypadku szynka nie ma nic wspólnego z wyrafinowaniem:) Ma być prosto i ładnie, może wtedy coś zje.
Krupnik jest ulubioną zupą dzieciaka. Matka, nauczona przez własną matkę, robi go oczywiście na modłę bezglutenową. Używam drobnej kaszy gryczanej niepalonej (tzw. krakowska) i zupa wychodzi pyszna. Dziś postanowiłam dodać daniu ładnego koloru, żeby ta mieszanka, która niektórym kojarzy się z breją, skojarzyła się dla odmiany ze słońcem, którego ostatnio tak brakuje. Na ratunek przybyła kurkuma - przyprawa pięknej barwy, bardzo zdrowa i niezmywalna:) Co do ostatniego, to proszę potraktować ostrzeżenie poważnie - nawej z blendera, którym kiedyś potraktowałam żółtą zupę, do tej pory nie zeszła. Śliniak wskazany.
Krupnik z kurkumą
2 marchewki
4 ziemniaki
1 pietruszka
2 małe szalotki
liść laurowy
3 ziarenka ziela angielskiego
pół szklanki kaszy gryczanej krakowskiej (np. taka)
sól
pieprz
Marchewkę i pietruszkę kroję na cienkie plastry i wrzucam na wrzątek (ilość zależy od tego jak gęstą zupę chcemy uzyskać). Dodaję drobno pokrojoną szalotkę, ziele i listek laurowy. Na małym ogniu gotuję wywar, zajmuje to około 20 minut. Po tym czasie dorzucam bardzo drobno pokrojone ziemniaki, które wcześniej czekały w misce zimną wodą. Gdy całość się zagotuje - solę. Mieszam i po 4 minutach dodaję kaszę. Od tej pory trzeba pilnować, by krupnik się nie przypalił, więc co chwilę mieszamy, by kasza nie przywarła do dna garnka. Kaszy dojście zajmuje ok. 7 minut.
Zupa powinna zgęstnieć, zrobić się zawiesista, a smaki muszą się przegryźć.
Na samym końcu wyjmuje ziarenka ziela i listek laurowy. Dodaję pół łyżeczki kurkumy. Tyle wystarczy, by zupa nabrała apetycznej barwy i lepiej rozgrzała organizm.
Na talerzu można polać odrobiną oliwy lub dodać trochę masła. Sama użyłam pieprzu, ale dzieciak dostał oczywiście wersję bez.